Historia tego ślubu jest dość szalona. Umowa podpisana rok wcześniej, jeszcze w poniedziałek przed ślubem rozmowa telefoniczna i omówienie wszystkich szczegółów. Cały plan rozpisany, kiedy zaczynamy przygotowania u Marcina, kiedy u Sylwii. Wszystko spięte, ogarnięte. Wiec spokojnie w piątek siedzę i zaczynam przygotowywać sprzęt na jutrzejszy wielki dzień. Zgrywanie i formatowanie kart, ładownie baterii do lamp, ładowanie baterii do aparatu itd. Powtórzę jeszcze raz – ZACZYNAM. W tym momencie dzwoni do mnie Marcin i pyta o której u niego będę. Zdziwiło mnie to pytanie, pomyślałam jaki zestresowany młody dzwoni, zapytać o której JUTRO będę. Odpowiedziałam, że jesteśmy umówieni ok 12.45 Następnie zdanie spowodowało, że zakręciło mi się w głowie, a czas się na chwilę zatrzymał.
– “ale już jest 12.50”
Wyobrażacie sobie mój stan? Zmieszanie, zdziwienie, przerażenie – wszystko na raz.
Takim o to sposobem dowiedzieliśmy się, ze Państwo Młodzi pomylili datę swojego ślubu na naszej umowie.
Zebrałam się w 15 min, spakowałam wszystko co możliwe, rozładowane baterie, niesformatowane karty i ruszyłam do oddalonego o 40 min Karlina resztę historii możecie zobaczyć już na zdjęciach 🙂 Na szczęście wszystko się udało, ale od tamtej pory 3 razy pytam o datę ślubu 🙂
Zapraszam was do oglądania tego reportażu, bo mimo że był szalony, był tez piękny.
Ślub odbył się w Kościele Św. Michała Archanioła w Karlinie, a na wesele pojechaliśmy do Stajni nad Radwią. Przepiękne miejsce, ale to zobaczcie i oceńcie sami 🙂